O małych torpedach językowych
Dzieci z rodzin imigrantów są często tłumaczami własnych rodziców. A tym samym stają się przymusowo przedstawicielami lub też menedżerami swoich rodzin. Dlaczego nikt nie chce ściągnąć z nich takiej odpowiedzialności?
O potędze języka i mocy porozumienia….
Język to niezaprzeczalne narzędzie komunikacji ludzi. Bardzo często jest jednakże podstawą wojny lub też patrząc w drugą stronę – posłańcem wielkiej miłości. Jest nadto symbolem wyznaczania granic lub też zjednoczenia. Co stanie się jednakże, gdy dojdziemy tam, gdzie język staje się nam obcy oraz spotkamy po drugiej stronie niepokojącą ciszę? Wówczas zaczynają się usilne poszukiwania komunikacji, słów i wzajemnego zrozumienia. Kto zatem czuje się wyobcowany z powodu potoku niezrozumianych słów wypowiadanych przez rodzimego użytkownika języka, nie może sprostać wyzwaniu, którym jest niezakłócona komunikacja werbalna oraz staję się kimś obcym dla siebie i otoczenia, odrzucony oraz zdany na siebie samego.
W przypadku ludzi, którzy opuszczają ojczyznę nie z własnej woli oraz wkraczają w świat pełen nowości lingwistycznych, rozpoczyna się często wyścig w opanowaniu języka przez członków rodziny. Kto będzie pierwszy oraz posiądzie zdolność swobodnej komunikacji? Komu uda się stworzyć kontakt z nowymi realiami? Odpowiedź jest banalna- dzieci i młodzież. To oni są żądni wiedzy oraz bardzo szybko uczą się języka obcego.
Przeczytaj nam tylko…
Co stanie się zatem, gdy dzieci nagle przejmują obowiązki społeczne dorosłych? Wówczas odwraca się do góry nogami cały system rodzinny, a ogólnie przyjęty porządek bywa chwiejny. Kiedy dziecko jest zmuszone towarzyszyć swoim rodzicom lub starszemu rodzeństwu w szpitalu lub u lekarza, aby tam przetłumaczyć z języka obcego orzeczenia lekarskie lub rozpoznania, stawiane jest w bardzo stresującej sytuacji. Cała odpowiedzialność za prawidłowość przekładu, który nawet dla rodzimych użytkowników języka jest nadzwyczaj skomplikowany, spada na dzieci. I siłą rzeczy stają się przewodnikiem rodziny wraz z całym balastem tejże funkcji.
Według aktualnych danych najwięcej dzieci imigrantów w wieku sześciu, dwunastu i czternastu lat pojawia się w urzędach pełniąc funkcję tłumacza. Skazani na tłumaczenia ustne w środkach komunikacji, domach handlowych, szkołach i sklepach poszukują rozwiązań dla swoich opiekunów. Nazywani są małymi oraz niezmordowanymi torpedami języka. Ich rodziny próbują zaaklimatyzować się w nowym kraju dzięki oczom, uszom i mowie własnych dzieci.
Sytuacja nie ulegnie zmianom póki nie będzie możliwości skorzystania z usług tłumaczeniowych w omawianym zakresie. Kto zatem z rodzin imigrantów nie skorzysta z profesjonalnych usług tłumacza, naraża swoje dziecko na ogromną odpowiedzialność.
(źródło: Bild.de)
(kd)