Nice pants! Brytyjska i amerykańska odmiana angielskiego, cz. 2
Tym razem zajmiemy się kolejnymi aspektami różnicy pomiędzy amerykańską a brytyjską odmianą języka angielskiego. Skupimy się na różnicy w słownictwie oraz pisowni niektórych słów.
O ile drobne różnice w stosowaniu niektórych czasów nie mają wpływu na jakość komunikacji, to już różnice w słownictwie mogą wywołać pewne nieporozumienia.
Przykład?
Przywołane w tytule tekstu pants, czyli – w brytyjskim angielskim – majtki.
W amerykańskiej odmianie tak nazywa się spodnie. Tymczasem Brytyjczycy na spodnie mówią po prostu trousers.
Kolejny przykład: rubber. Proste, „szkolne” słówko, które na wyspach oznacza gumkę do mazania. W Stanach tak mówi się na… prezerwatywy.
Tradycyjna angielska przekąska fish and chips to ryba z frytkami. Jednak dla osób posługujących się amerykańską odmianą języka chips to chipsy, a frytki to french fries. Z kolei dla Brytyjczyków chipsy to crisps. Za oceanem winda to elevator, w UK – lift. Chodnik to w Wielkiej Brytani pavement, a w USA – sidewalk. W UK maska samochodu to bonnet, w Stanach – hood. Dodajmy też, że bonnet to także czepek, a hood to również kaptur. Uffff… Można dostać zawrotu głowy, prawda…?
Jeśli chodzi o pisownię różnice są dosyć drobne, do tego stopnia, że czasami można je uznać za literówki.
W niektórych słowach w amerykańskim angielskim częściej używa się końcówki -or, a w brytyjskim -our (np. color-colour, humor-humour, flavor-flavour). Podobnie w UK – -ise, w USA
-ize (np. recognize-recognise).
Jak zatem poradzić sobie z tym zamętem i nie popełnić poważnej gafy?
Najważniejsza jest konsekwencja. Albo mówimy trzymając się brytyjskiej wersji języka albo amerykańskiej. Albo elevator, hood i french fries, albo szkolna gumka rubber, pants, czyli majtki, a na przekąskę – crisps.
Good luck!
(ma)